Nowoczesne miasta to te, w których mieszkańcy aktywnie włączają się w projektowanie otoczenia, kreowanie rzeczywistości. Na odcinku kultury miejskiej doskonałym przykładem oddolnej aktywności jest street-art. Niegdyś pogardzany i sprowadzany wręcz do poziomu wandalizmu, dziś czyni każde miasto bardziej atrakcyjnym, piękniejszym i nowocześniejszym. Takim właśnie ośrodkiem, właśnie dzięki sztuce ulicznej, jest Przemyśl: stolica street-artu Ziemi Przemyskiej!
Abstrahując od niewątpliwych smaków, którymi częstuje każdego turystę prastary Przemyśl, zachwycony będzie każdy koneser sztuki ulicznej, szczególnie w tej formie klasycznej, tradycyjnej. Szczęśliwie nie dotarły tu jeszcze modne w latach dziewięćdziesiątych nieczytelne abstrakcyjne bazgroły, których znaczenie może odczytać jedynie znawca tematu. Próżno tu szukać pstrokatych, gigantycznych murali, które - poprzez wyjątkowe rozpasanie formy - słusznie nasuwają odbiorcy skojarzenia z efekciarstwem i kiczem. Treść - nie forma, triumfalny powrót do korzeni street-artu realizuje się właśnie w grodzie nad Sanem!
To dzięki niebanalnej treści każdy przechodzień zmuszony jest zatrzymać się na chwilę, przetrawić, przeanalizować prezentowaną treść, ustosunkować się do niej.
Jest w czym wybierać - nad Sanem tworzyło bowiem wyjątkowo zróżnicowane grono twórców. Świadczą o tym ślady, które pozostawili odbiorcom. Licznie reprezentowana jest grupa polskich artystów działających za granicą - szczególnie na prawym brzegu Sanu podpisów o treści "Polonia" jest mnóstwo. Zasanie natomiast upodobała sobie grupa twórców, związanych z ruchem harcerskim - stąd pewnie hasło "Czuwaj", widniejące niemal przy każdym dziele sztuki ulicznej. W Przemyślu pojawili się również artyści z Meksyku.
Cóż wpłynęło na rozkwit street-artu właśnie w Przemyślu? Być może jest to bliskość granicy i możliwość wymiany kulturalnej z obcokrajowcami? A może słynna otwartość, witalność i kreatywność mieszkańców miasta? Nikogo więc nie może zdziwić fakt, że słynny Banksy - rozpracowany niedawno przez amerykańskich dziennikarzy z Washington Post - okazał się być Zdzisławem Kmieciem, Polakiem z Przemyśla. Po modzie na street-art, na ulicach miasta zauważyć można kolejny ciekawy trend - nowoczesny dizajn. Jego próbkę zaprezentuję poniżej.
Obawiam się,że ten tekst lada moment może być zupełnie poważny. I nie trzeba będzie wyrzucać ani jednego słowa.
OdpowiedzUsuńNapis "Ścigan" znajdował się na naszej "rodowej" kamienicy... Mógł ojciec nie zamalowywać dziś bylibyśmy bogaci :-(
OdpowiedzUsuń