niedziela, 3 lipca 2016

Stara Buda i pies

"Puść go, całe życie na smyczy, niech się przewietrzy!" - doradziłem koledze, a on posłuchał.
Niepotrzebnie. Jego ulubiony pies ruszył przed siebie i zniknął. Targany wyrzutami sumienia postanowiłem odnaleźć sympatycznego ŚmierdziuszkaŒ.
W ten sposób trafiłem do miejscowości Buda, prawdziwej mekki każdego psa.




Psa nie odnalazłem, byłem jednak - jak sił okazało - za granicą. Doœść szybko bowiem zorientowałem się, że ludzie mówią tu zupełnie innym językiem. Mogę więc teraz, z pełną odpowiedzialnością, doradzić każdemu, kto znajdzie się  w tak trudnym położeniu: gdy budzisz się w obcym mieśœcie, masz w kieszeni odpowiednik 80 złotych. Co robić?
Po pierwsze - trzeba zorientować się, gdzie jesteśœ. Ja akurat trafiłem do Obudy (O-stara, Buda - buda). Centrum tego tajemniczego miejsca jest imponujące - między pięknymi socrealistycznymi blokami znajdują się pozostałośœci rzymskiej osady Aquincum. Można więc wyjœść z klatki razem z Osąsiadem i obalić jabola, siedząc na antycznych rzymskich Okamieniach.  Trzeba jednak myœśleć racjonalnie - bilet do domu kosztuje jakieśœ sto złotych z hakiem. Nieopodal znajduje się punkt bukmacherski. Warto zmienić pieniądz na ichniejszy i zainwestować 30 złotych na białoruską ligę hokeja na trawie.


Dobór odpowiednich kursów zagwarantuje Ci 150 złotych, a za tę sumę spokojnie wrócisz do domu. Trzeba jednak czekać. Pięć godzin.
Zostaje Ci w kieszeni 50 złotych i - uwaga! - za tę sumę w Obudzie można się konkretnie nastukać!

Jak? To proste. Trzeba oddalić się od bloków, Na Lewo od Centrum Obudy znajduje się kilka Oprzybytków, w których  za dosłownie 3 złote (!!!) można walnąć kieliszek chłodnego szprycera. Pierwsza winiarnia, otwarta od 7 rano do 16 popołudniu, to prawdziwy klub seniora. 
Siedzą tam bardzo Oludzie, którzy nie mówią w żadnym ludzkim języku, nie trzeba więc z nikim gadać, co jest fajne.
Lokal dalej, przy mośœcie Małogrzaty - wygląda bardzo O, bardzo nienowocześnie, pełno tam Orupieci, ale przyciąga mnie cena - rzeczony szprycer za 3,5 zł.
Ni z gruchy ni z pietruchy pojawia się tam dziewczyna, która mówi w tym samym języku co ja. 

Uśmiecha się do barmana i dostaje alko za darmo. Uśmiecham się więc do barmana i ja - przez co niespodziewanie płacę dwa razy więcej.
Białoruski hokej na trawie pyknął, mam na bilet. Psa dalej nie ma, ale zaliczyłem wycieczkę zagraniczną! I wiem, że nie wolno uśmiechać się do obcych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz