czwartek, 28 kwietnia 2016

Najgorszy fotograf na świecie - jak zrobić złe zdjęcie

   Po opublikowaniu Cieszyna dla Zuchwałych niby kania dżdżu wyczekiwałem waszych komentarzy. I doczekałem się. Dzięki prywatnym rozmowom wiem, że najbardziej nurtowała czytelników jedna kwestia: jak to możliwe, że robię AŻ TAK beznadziejne zdjęcia? Ponieważ padło przy tym stwierdzenie: "rzadki stolec w barwnym świecie fotografii", postanowiłem zareagować.




   Mój stosunek do fotografii jest niezmienny. Wiecie - jeżeli ktoś czegoś nie umie, wtedy ma dwa rozwiązania. 1 - nauczyć się tego. 2 - obśmiać, ignorować, deprecjonować. Na naukę nie mam ochoty, próbowałem kiedyś tego w podstawówce i nie wyszło. Dlatego, w świecie obróbek fotoszopowych i milionów selfiaków, zaszczytem jest dla mnie tytuł najgorszego fotografa na świecie (tym bardziej, że nie wymaga on niemal żadnego wysiłku).
Sztuka fotografii zbudowana jest na fundamencie kłamstwa. Zazwyczaj fotografowane obiekty wyglądają piękniej, niż w rzeczywistości. Nie wspominając o portretach. Sprawdźcie sobie facebook'a:  tam wszyscy wyglądają ślicznie, gdy jednak wyjdziecie na ulicę dostrzeżecie wokół same szpetne ryjownie. Oto filozofia fotografii według Nie-dzielnego: nie tylko odbrązowiamy rzeczywistość, ale sprawiamy, że wygląda ona jeszcze gorzej!

1. Sprzęt
   Tak, jak bez jelita nie ma kiełbasy, tak bez aparatu nie ma zdjęcia. Pierwszym krokiem jest więc zdobycie sprzętu. Jest on drogi, więc istnieją więc dwie drogi jego zdobycia: ukraść, lub pożyczyć. Jestem szczęściarzem. Mam przyjaciela, który jest profi i użyczył mi swojego sprzętu. Nie musiałem więc kraść i pewnie dzięki temu mogę swobodnie pisać ten tekst.
   Dobór sprzętu to ważna rzecz - wspomniany przyjaciel fałszywie oszacował moje potrzeby i początkowo pożyczył mi aparat dla profesjonalistów. Niestety - pewnych rzeczy się nie oszuka. Był to sprzęt tak dobry, że nawet najlepsi (ja!) nie są w stanie spieprzyć zdjęcia. Pretekstem do zmiany aparatu na gorszy był wyjazd do Sosnowca - nawet mój drogi mecenas stwierdził wówczas, że szkoda pięciu tysięcy złotych, których naturalnie nie mam i pożyczył mi aparat tańszy. Ten lepiej dostosowuje się do moich potrzeb. Pamiętajcie - to musi być coś taniego!


2. Ustaw parametry

   Najgorszą rzeczą, jaką możecie zrobić, jest ustawienie tzw. "auto". Wtedy to aparat robi za was zdjęcie, a wiadomo, że aparat nie jest aż tak głupi, jak najgorszy fotograf. Co w takiej sytuacji radzi najgorszy fotograf? Ustawcie opcję manual. Z pewnością w waszym aparacie są takie różne wajchy, przekładnie, guziczki. One mają tam jakieś znaczenie, mądry sędziwy starzec powiedział mi kiedyś, że chodzi o jakąś czułość, ktoś inny wspomniał o ostrości. Z czułością nie jestem za pan brat, z ostrością (po alku) również, więc olewam takie kwestie. Przy naszej kompozycji nie ma to najmniejszego znaczenia, ale przecież trzeba coś ustawić.
   Policzcie więc ilość literek w waszym imieniu i tyle razy przekręćcie jedną wajchę. Przy drugiej policzcie ilość literek w nazwisku i kręćcie w stronę odwrotną. Jeśli przekładni jest więcej, możecie również posiłkować się imionami rodziców i rodzeństwa (w porządku: Matka, Ojciec, Siostra, Brat, partner na końcu - bo pewnie go nie ma...). Jeszcze tylko jeden malutki krok dzieli was od wykonania najbardziej gównianego zdjęcia roku!
Zdjęcie wykonane techniką Nie-dzielnego

3. Obiekt
   Ostatni krok to wybór obiektu. Jaki to będzie obiekt - nie ma kompletnie żadnego znaczenia, ale musi być wybrany. Stajecie na wprost obiektu, łapiecie go w obiektyw, po czym robicie trzy kroki w lewą stronę (jeśli jesteście z KOD-u), albo prawą (Korwiny). Obracacie się ponadto o 45 stopni w wybranym wcześniej kierunku. Tak, aby obiekt zniknął zupełnie z obiektywu. Ważne - pilnujcie, żeby na zdjęciu nie pojawił się żaden, nawet najmniejszy fragment fotografowanego obiektu. Zagrożenie polega na tym, że ktoś może uznać wasze zdjęcie za sztukę koncepcyjną i dzieło, zamiast w kiblu, wyląduje w galerii sztuki!

Poniżej zdjęcie wykonane metodą "45 stopni". Widać na nim pierwsze w historii ludzkości lądowanie statku kosmicznego na planecie Ziemia!






4. Portret 

Stop upiększania krzywych ryjów! Nie oszukujmy świata! Portrety robimy z tak zwanej przyczajki - tylko wtedy, kiedy portretowany nie ma pojęcia, że jest portretowany. Mile widziane są zdjęcia podczas spożywania posiłku, setne sekundy po wypiciu ciepłej bani wódki. Ciekawa jest również twarz człowieka po niespodziewanym potknięciu, poparzeniu, ukąszeniu przez psa, czy oddawaniu kału - ale to już wyższa szkoła jazdy.
Oto kolejny przykład techniki "Nie-dzielnego": na fotografii widzimy sensacyjne spotkanie prezydenta Stanów Zjednoczonych, pijącego wódkę z prezydentem Rosji, podczas gdy Kanclerz Niemiec rozsiada mu się na kolana. Z boku można również zauważyć polskiego prezydenta Europy, tańczącego oberka w stroju łowickim:



Dodatek:

"Sztuka fotografowania umarła!" "Przy rozwoju technologicznym KAŻDY może zrobić piękne zdjęcie!" "Dzięki obróbce komputerowej trudno rozpoznać wybitnego fotografa!" Takimi mądrościami dzieliłem się publicznie podczas pętli alkoholowej w Cieszynie. Pech chciał, że trafiłem akurat na znanych i cenionych profesjonalistów, którzy - mówiąc oględnie - nie zgodzili się ze mną. Powiedziałem więc: sprawdzam! Wyzwałem ich na pojedynek, aby udowodnić, że - przy odrobinie chęci - jestem w stanie zrobić równie dobre zdjęcie! Bądźcie czujni - niebawem przedstawię zaskakujące wyniki rywalizacji!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz